Od jednego z klubowych kolegów nabyłem niedawno transceiver UKF Icom IC-3220H. Fajny sprzęt, nienajgorszy odbiornik (jak na radio po trzydziestce), 36 pamięci, skaner, prawdziwy full-duplex.
Niestety, wyszedł jeden problem – radio sporadycznie zaczynało samoistnie nadawać. Sytuacja ustępowała po odłączeniu mikrofonu, łatwo więc wydedukować, że źródło problemu znajdowało się gdzieś pomiędzy 8-pinowym gniazdem, a ustami operatora.
Najgorszy rodzaj problemu to taki, który występuje sporadycznie. Pierwszy winowajca, czyli wtyczka mikrofonu, został rozebrany, sprawdzony i wykluczony – brak zwarć, luty w porządku, szukamy dalej.
Po rozkręceniu (wyposażonego we własny procesor do nadawania DTMF) mikrofonu, moim oczom ukazała się płytka, na której jeden z kondensatorów elektrolitycznych (C7), brzydko mówiąc, wykitował, zabierając ze sobą rezystor R14:
Po konstulacji z doktorem Google, okazało się, że problem jest znany i nawet producent wydał w roku 2004 stosowne oświadczenie w swoim biuletynie technicznym, co prawda używając dość dziwnych jednostek – mf (milifarady?!).
W serwisie eBay można za kwotę ok. $30 zakupić kit pasujących kodensatorów do wymiany:
Nie lubię płacić 24 zł za jeden kondensator, zastąpiłem więc elektrolity kondensatorami ceramicznymi o pasujących wartościach, 22 uF zastępując parą 2x 10 uF równolegle. Wymieniłem też skorodowany rezystor R14 (470 kOhm).
Tak prezentuje się płytka po wlutowaniu nowych elementów i lekkim wyczyszczeniu:
Po takim zabiegu radio nadaje tak jak powinno, tzn. wtedy i tylko wtedy, kiedy operator używa przycisku PTT. Z tego co moje (obdarzone tylko *podstawowym słuchem muzycznym) ucho odbiera, różnicy w wychodzącym audio nie ma, aczkolwiek rzut oka na schemat mikrofonu pokazuje, że te kondensatory mają udział głównie w generowaniu tonów DTMF – na czym mi osobiście mało zależy.
Kondensatory elektrolityczne to niestety zmora starej elektroniki, a cieknący z nich elektrolit potrafi uszkodzić inne pobliskie elementy, jak i samą płytkę drukowaną.
/ de SQ3SWF
* podstawowy słuch muzyczny – rozróżnia kiedy grają, a kiedy nie.
Posted inBez kategorii|Comments Off on ICOM HM-56 / HM-56A – naprawa mikrofonu (microphone fix)
Beacony na 3 cm i 23 cm nauczyły się już piszczeć nowym znakiem i lokatorem, na placu boju pozostała tylko radiolatarnia na pasmo 13 cm (2,3 GHz). W trakcie dzisiejszego spotkania w klubie, z Pavlem SP3MC przystąpiliśmy do działania.
Sprawa była, a przynajmniej wydawała się być bardziej skomplikowana – mikrokontroler w tym beaconie sterował syntezerem częstotliwości na układzie LMX2320, a nie tylko “kluczował” stopień mocy.
Początek był standardowy – identyfikacja połączeń pomiędzy pinami attiny2313 a złączem goldpin, wpinka programatorem USBasp, odczyt flasha za pomocą avrdude.
Pierwszy, oczywisty rzut oka niestety nie ujawnił żadnych stringów w dumpie. Wytoczyliśmy więc cięższą artylerię w postaci avr-objdump i Ghidry.
Ważną rzeczą było dla nas ustalenie czy kluczowanie CW odbywa się za pomocą sterowania syntezą, czy też jest realizowane na końcówce mocy. Rzut oka na PCB uwidocznił idący do sekcji PA przewód oznaczony jako “PTT”. Za pomocą woltomierza ustawionego w tryb pomiaru przejścia (beeep) szybko ustaliliśmy, że kluczowanie jest realizowane w “analogowy” sposób. Uf!
Analizując zdeasemblowany kod, przez dłuższą chwilę gapiliśmy się na tą sekcję. Jeśli coś miało realizować nadawanie, to musiał być ten fragment, ale w żaden prosty i logiczny sposób nie mogliśmy przełożyć tych instrukcji na CW.
Małym przełomem (z perspektywy czasu aż ciężko uwierzyć że nie wpadliśmy na to od razu) było odkrycie, że cała pierwsza sekcja (0x142 - 0x16c) powtarza się dokładnie od adresu 0x172. Z pewnością jest to fragment odpowiedzialny za nadawanie znaku, a dwie identyczne sekcje rcall niżej – lokatora.
Pozostało rozebrać więc fragment nadający znak na części pierwsze. Wołanych jest 21 funkcji, co jak bardzo dobrze zauważyl Pavel, zgadza się z ilością symboli (kropek i kresek) w telegraficznej reprezentacji ciągu “SR3YOR”. Tak czy siak, telegrafia ma dwa symbole, a wołane są cztery funkcje…
Po rozpisaniu kropek i kresek obok wywołań funkcji szybko staje się widoczne, że funkcja “A” (0x228) nadaje kropkę, a “B” (0x254) kropkę i przerwę pomiędzy literami, analogicznie działają funkcje “C” i “D” dla kresek.
Bogatsi o tą wiedzę (i zaskoczeni pomysłowością autora kodu) przystąpiliśmy do modyfikacji kodu za pomocą hexedytora. Należało zmienić wartości skoków dla instrukcji rcall, tak aby litery w lokatorze układały się w nową wartość. Nie jest to czynność odkrywcza, a wskazówki dostarczane przez avr-objdump wystarczą aby szybko wyliczyć nowe wartości. Przykładowo, spójrzmy na instrukcję:
15c: 65 d0 rcall .+202 ; 0x228
Znajduje się ona w pamięci pod adresem 15c, skąd skaczemy pod adres 0x228, czyli:
>>> hex((0x228 - 0x15c)//2)
'0x66'
Uzyskaną wartość 0x66 należy pomniejszyć o jeden i uzyskujemy naszą pożądaną instrukcję maszynową: 65 d0.
Chcąc skoczyć spod tego samego adresu (15c) w inne miejsce, np. 26a, należy obliczyć offset, tak samo jak wyżej:
>>> hex((0x26a - 0x15c)//2-1)
'0x86'
Zamieniamy więc 65 d0 na 86 d0 i pięknie – wywołanie funkcji nadającej kropkę zamieniło się w wywołanie funkcji kreska-z-pauzą. Przy edycji plików HEX należy pamiętać o przeliczeniu checksum na końcu każdej linii. Po zaprogramowaniu procesora zmienionym wsadem zaczął on, oczywiście, nadawać nowy lokator.
/de SQ3SWF
Posted inBez kategorii|Comments Off on Inżynieria wsteczna AVR, część druga
W tym roku działania teamu contestowego SN7L po raz kolejny wsparła klubowa ekipa w składzie Daniel SP3BJD, Władek SP3CET, Wojtek SQ3OOE, Olgierd SQ3SWF. Siódmy okręg reprezentowali dumnie Maciej SP7TEE, Wojtek SP7HKK, Zbyszek SP7MTU i Janek SQ7AEC.
W środowy wieczór dotarliśmy na miejsce z Poznania. W Szklarskiej odbyliśmy tzw. “sen nocny”, po którym, z samego rana, udaliśmy się na obowiązkowe uzupełnienie zapasów w znanym sklepie z owadem w logo. Następnie szybkie pakowanie przyczepki, która z Maciejem i ekipą (w samochodzie, nie w przyczepce) pojechała na górę, a my, ludzie z “3” w znaku, udaliśmy się na szczyt Szrenicy najbardziej szlachetną metodą zdobywania górskich szczytów: na własnych nogach.
Po zaledwie dwóch godzinach wypełnionym rozkoszowaniem się górskim powietrzem i słuchaniem sporadycznych narzekań odnośnie wyboru złej metody zdobywania szczytu, znaleźliśmy się na górze. Niezwłocznie przystąpiliśmy do prac – wyniesienie (z garażu) i rozniesienie rur, rozwinięcie i przygotowanie okablowania, a także przemieszczenie zimowych zapasów drewna opałowego. Mając gotową infrastrukturę, rozpoczęliśmy stawianie masztów.
W tym roku pracowaliśmy na czterech zestawach antenowych, każdy składający się z dwóch 8-elementowych anten yagi w pionowym stacku. Wszystko odbyło się bez większych problemów, oprócz jednego zestawu, który po złożeniu wykazywał całkiem niezłe dopasowanie (<-20 dB), a po podniesieniu do pionu dramatycznie słąbe (~ -4 dB).
Przewody wychodzące ze splitera do anten zostały zastąpione rezystorami 50 Ohm, a pomiar powtórzony. Ku zdziwieniu – problem słabego dopasowania występował nadal. Jeśli sztuczne obciążenie nie wykazuje dobrego dopasowania, to coś jest nie tak, a tym czymś zazwyczaj jest to, co zostało pomiędzy analizatorem, a sztucznym obciążeniem. W naszym przypadku był to wtyk typu “N” na końcu kabla pomiędzy PA a spliterem – po odkręceniu dekielka naszym oczom ukazały się cienkie druciki pochodzące z oplotu kabla koncentrycznego. W odpowiednim położeniu, drucik zwierał gorącą żyłę do masy. Usunięcie intruza dało natychmiastową poprawę.
W czwartek udało nam się zmontować cztery maszty, a jeden uruchomić w pełni, tzn. zainstalować i podłączyć wzmacniacz. Podłączanie reszty zostawiliśmy sobie na piątek rano. Pogoda nie dokuczała szczególnie mocno (a na Szrenicy potrafi, oj, potrafi…), wszystko szło dobrze, aż do ostatniego systemu. Z jakiegoś powodu zasilacz Flatpack 48V stwierdził, że nie będzie dawał napięcia wyjściowego, co stanowczo zasygnalizował czerwoną diodą “Alarm”. Wizualna inspekcja wnętrzności urządzenia nie dała żadnych wskazówek na temat potencjalnego uszkodzenia. Obserwacja w termowizji pokazała kilka elementów które grzały się trochę bardziej niż powinny – a może nie, ciężko powiedzieć bez drugiego, sprawnego urządzenia obok. Próby serwisu polegającego na wyczyszczeniu PCB z grubej warstwy kurzu, niestety, nie zmieniły zachowania zasilacza, pozostała więc podmiana na inny.
Korzystając z sieci kontaktów, rozpoczęliśmy poszukiwania właściciela podobnego sprzętu, który byłby chętny go użyczyć lub odsprzedać. Znalazło się wielu chętnych kolegów UKFowców, niestety wymagałoby to transportu z dość odległych w Polsce miejsc. Na nasze szczęście, okazało się że mieszkający w Szklarskiej Porębie Darek SP6SYO dysponuje stosownym zasilaczem i zgodził się go pożyczyć. Monika (żona Macieja) odebrała zasilacz od Darka i wwiozła go wyciągiem pod szczyt (w deszczu!) po czym ja, autor tych słów, w bohaterskiej wspinaczce, na własnych plecach wniosłem go… ostatnie 60 metrów do schroniska.
Napięcie darowanego zasilacza firmy Benning było trochę zbyt wysokie. Po szybkiej nauce języka niemieckiego (Einstellungen – “ustawienia”) połączonej z googlowaniem udało się ustawić odpowiednią wartość, a urządzenie trafiło do puszki ze wzmacniaczem.
Pozostały czas upłynął na zabawie i przyjemnościach, odbyliśmy też mały spacer do Łabskiej Boudy, gdzie boleśnie przekonaliśmy się, że poranne wstawanie nie popłaca. Na miejsce dotarliśmy o 11, a restauracja startuje od 12. Zamiast świeżych knedliczków i kompotu mandarynkowego, musieliśmy zadowolić się jedzeniem z bufetu.
Zawody jak zawody, polegają głównie na robieniu łączności i na tym się skupiliśmy. Warunki były dość “płaskie”, tzn. bez niespodziewanych duktów tropo i sporadyków. Udało się zrobić Anglików (G4ZAP/p) na CW, Włosi ładnie grzmieli, przy wielu QSO – świadomie bądź nie – wspomogliśmy się samolotami. Aktywność była chyba trochę mniejsza niż w poprzednich latach, w SP zdecydowanie mniejsza niż w zawodach wrześniowych.
Kenwood TS-850, a raczej to co z niego zostało po tym jak przeszedł przez warsztat Maćka SP7TEE, przez całe zawody sprawował się znakomicie. Jedynym potknięciem była telegrafia, która wymaga włączonego full-BK – inaczej wychodzący sygnał brzmi fatalnie, tzn. kropki i kreski zlewają się w ciągłe sygnały. Poinformowali mnie o tym.. Anglicy, za pomocą czatu ON4KST, że słyszą, ale nic nie rozumieją. Jeden guzik i szybko udało się skompletować pełną wymianę: raportów, numerów, lokatorów.
O godzinie 16:00 w niedzielę, standardowo przystąpiliśmy do szybkiego składania. Ekipa była liczna, więc nie zajęło to zbyt wiele czasu. A przynajmniej tak mi doniesiono – bo około 17:30 rozpocząłem zejście i przed 22:00 zameldowałem się w Poznaniu. / SWF
Posted inBez kategorii|Comments Off on SP3YOR na SN7L @ JO70SS (znów)
“Klubowe” beacony mikrofalowe (23, 13 oraz 3 cm) wybierają się do nowego, trochę wyższego niż dach bloku QTH. Żeby wszystko było legalne, poprawne i zgodne ze sztuką, należało wymienionym urządzeniom zaktualizować oprogramowanie keyerów, aby przedstawiały się odpowiednim znakiem (SR3YOR) oraz nowym lokatorem.
Beacony na 3 i 23 cm to konstrukcje “klasyczne”, tzn. schemat blokowy urządzenia żywcem przypomina “nadajnik telegraficzny na jedno pasmo” z egzaminu na uprawnienia amatorskie.
Źródłem sygnału jest generator kwarcowy, którego sygnał jest wielokrotnie powielany, filtrowany i wzmacniany, aż do uzyskania odpowiedniej częstotliwości i mocy wyjściowej. Kluczowanie odbywa się poprzez włączanie i wyłączanie stopnia mocy (dla 23 cm) lub delikatną zmianę częstotliwości generatora za pomocą napięcia (3 cm – nadaje sygnał CW-FSK).
W paśmie 3 cm zastosowano kwarc o częstotliwości 108,009 MHz co pomnożone 96 razy produkuje sygnał w okolicy 10 368 MHz – dostępny jest trymer do precyzyjnego dostrajania, a o stabilność temperatury (i częstotliwości) dba OCXO wg. G8ACE, utrzymujące stałe 60°C.
Układy kluczujące w obydwu urządzeniach są względnie proste, bo ich zadaniem jest tylko wytworzenie przebiegu on/off odpowiadającego telegraficznej reprezentacji znaku i lokatora.
3 cm
Na pierwszy ogień weźmy beacon na 3 cm, z keyerem wykonanym przez SP3FYK i zaprogramowanym przez SP5MX.
Serce urządzenia to leciwy (a jeszcze niedawno całkiem nowy, w porównaniu do 2051…) mikrokontroler attiny2313. Wygodnie wyprowadzone złącze ISP kusi żeby podłączyć doń programator i zobaczyć co w beaconie piszczy.
Za pomocą programu avrdude odczytałem pamięc flash urządzenia: avrdude -c usbasp -p t2313 -U flash:w:3cm.hex:i i zabrałem się za jej analizę. Mógłbym oczywiście bardzo małym nakładem pracy napisać swój program, w końcu to tylko ustawianie stanu HIGH oraz LOW na danym pinie, ale w ramach zabawy stwierdziłem, że przerobię to co już siedzi w mikrokontrolerze.
Tak prezentuje się surowy program. Zanim sięgniemy po deasembler, warto wizualnie ocenić zawartość pamięci – moją uwagę natychmiast przykuły ciągi “2D” i “2E” w pierwszej połowie zrzutu – odpowiadają one znakom ‘-‘ i ‘.’:
>>> chr(0x2d), chr(0x2e)
('-', '.')
To nie może być nic innego jak telegrafia. Zamieńmy więc wszystkie wystąpienia 2D na myślniki, 2E na kropki a 00 na spacje (global search-and-replace):
Cały alfabet telegraficzny w formie tablicy. Super, czyli gdzieś w kodzie musi znajdować się funkcja które iteruje po ciągu znaków i dla każdego wywołuje funkcję nadającą. To pozwala domniemywać, że gdzieś w pamięci musi znajdować się ciąg tekstowy, LUB, ewentualnie, szereg liczb określający pozycję w tablicy które tworzą znak i lokator. Tekst w pliku binarnym najłatwiej znaleźć za pomocą polecenia strings, ale żeby móc go użyć, trzeba przekonertować nasz plik .hex na format binarny:
Voila – mamy co chcieliśmy. Pozostało tylko znaleźć interesujący nas tekst w pliku .hex i podmienić go na nowy.
>>> ''.join([hex(ord(x))[2:] for x in 'sr3xhy'])
'737233786879'
Zaznaczone na niebiesko bajty w pliku .hex (6A i 23) to sumy kontrolne – należy przeliczyć je, aby program avrdude nie zgłosił błędu przy programowaniu. Użyłem pluginu do edycji plików intel hex do VS Code i zrobiłem to jednym kliknięciem. Pozostało wgrać zmieniony program:
avrdude -c usbasp -p t2313 -U flash:w:3cm.hex:i
I zgodnie z oczekiwaniami – dioda led na keyerze zaczęła mrugać w takt nowego znaku i lokatora.
23 cm
Tu jest gorzej. Narzędzie strings nie zwraca żadnych “oczywistych” rezultatów, tak samo rzut oka na plik hex. Czas spojrzeć na program w postaci zdeasemblowanej:
avr-objdump -D -m avr 23cm.hex | less
Podstawowym punktem zaczepienia może być oczywiście fakt, że kluczowanie CW odbywa się za pomocą jakiegoś pinu procesora. Sterowanie pinami odbywa się za pomocą instrukcji sbi i cbi, które muszą występować listingu asemblera:
W powyższym fragmencie widać dwie funkcje (pomiędzy ret i ret), które ustawiają stan wysoki a następnie niski na pinie 5 portu “D” – czyli 0x12, zgodnie z dokumentacją attiny2313.
Poszukajmy w kodzie odwołań do tych funkcji, czyli skoków pod adresy 0x3b8 oraz 0x3ce:
Mamy tutaj kilka funkcji. Jeśli przyjęlibyśmy, że funkcja spod 3b8 nadaje kropkę, a 3ce kreskę, to składa się to w telegraficzne literki “J”, “K”, “L”, “M”, a z dużym prawdopodobieństwem 3e4 oznacza po prostu czekanie. Czas spojrzeć więc skąd wołane są w/w funkcje…
Pomijając funkcję pauzy (3e4), mamy więc odwołania do adresów 2f4 2e0 338 2b6 294 2ea 2a0 2ca 37e 32a 2b6 2a0. Użyjmy krótkiego skryptu w pythonie do zobaczenia, które funkcje są wywoływanie – nie będziemy tego sprawdzać ręcznie, w końcu to aż 12 znaków…
#!/usr/bin/python3
f = open('23cm.asm').read().splitlines()
for addr in ['2f4', '2e0', '338', '2b6', '294', '2ea', '2a0', '2ca', '37e', '32a', '2b6', '2a0']:
prin = False
out = ""
for l in f:
if l.startswith(f" {addr}") or prin:
prin = True
out += "-" if "0x3ce" in l else '.' if "0x3b8" in l else ""
if 'ret' in l:
prin = False
print(out)
I wszystko jasne – znaki układają się w ciąg SR3LHY JO82LJ. Analogicznie do poprzedniego przykładu z pasma 3 cm, należy teraz “tylko” podmienić adresy wywoływanych funkcji.
15a: cc d0 rcall .+408 ; 0x2f4
Skok pod adres 0x2f4 kodowany jest przez op-code “cc d0“. Tak wygląda op-kod dla instrukcji rcall: (strona 137)
Cały trick polega na tym, że adres pod który skaczemy jest w instrukcji rcall podawany relatywnie do naszej aktualnej pozycji w pamięci, czyli jeśli z 15a chcemy skoczyć na 2f4, to musimy skoczyć o 0x0cc, czyli 204, razy dwa – 408 komórek pamięci.
Sprawia to, że podmiana wywołań nie jest trywialna, ale z wiedzą jak działa instrukcja rcall, nie jest też absolutnie trudna – wystarczy kalkulator i chwila cierpliwości. Po naniesieniu poprawek w pliku hex (i korekcie checksum na końcu każdej modyfikowanej linii) można taki plik wrzucić jeszcze raz do deasemblera (avr-objdump) i upewnić się, że wołamy do odpowiednich miejsc. Finalnym potwierdzeniem było użycie avrdude i uważna obserwacja diody na pudełku keyera 🙂
Dwa beacony ćwierkają już nowymi znakami, pozostał jeszcze model na 13 cm – już wkrótce!
73 / SQ3SWF
Posted inBez kategorii|Comments Off on Odświeżenie YOR-beaconów, czyli inżynieria wsteczna AVR, lekcja 1.
SPDX to jedno z tych wydarzeń, na które czeka się od wiosny do wiosny. Fajnie “mieć branie” na paśmie. Poniżej wyniki wywalczone przez naszych klubowiczów:
Znak
Miejsce
QSO
Punkty
Kategoria
SP3CET
#20
39
468
SOAB MIXED QRP
SP3CTG
#197
20
150
SOAB PHONE LP
SP3LOZ
#29
164
10896
SOAB MIXED LP
SP3RNY
#47
30
348
SOSB PHONE 20M
SP3UCW
#186
23
350
SOAB PHONE LP
SP3VN
#14
84
3360
SOAB MIXED QRP
SQ3SWF
#19
100
3180
SOSB CW 20M
Gratulacje dla wszystkich uczestników! 🙂 /swf
Posted inBez kategorii|Comments Off on SP3YOR a SPDX Contest
Miałem przyjemność spędzić tegoroczną majówkę na Krecie – była to doskonała okazja na małą aktywację radiową.
Oprócz chęci i zapału, niezbędne jest jakieś zaplecze sprzętowe. Mam nadzieję, że poniższa lista (oraz modele 3D) przydadzą się jako pomoc w samodzielnym planowaniu.
Transceiver: Yaesu FT-817ND (z koszyczkiem na baterie 18650)
Transceiver: (tr)uSDX + przejście SMA-BNC
Klucz dwudźwigniowy, magnetyczny – wydruk 3D (tks SQ3PCL) + przewód 3.5 mm
Słuchawki
Dwa dodatkowe zestawy akumulatorków 18650 (3 szt.) w etui (wydruk 3D)
Ładowarka do ogniw Li-Ion 18650 + ładowarka USB jako zasilacz 5V
Koszyczki do akumulatorków z odpowiednimi wtyczkami
Skrzynka antenowa ATU-100
Przewody koncentryczne BNC: krótki, średni i długi
Antena teleskopowa 5m (z Aliexpress) + osłona z rurki + podstawa do montażu (wydruk 3D)
Linka miedziana LGY ok. 10 metrów jako przeciwwaga dla teleskopu
Przewód miedziany zakończony z jednej strony oczkiem, z drugiej dużym “krokodylkiem”.
Nieuwzględnione na fotografii: trytki i opaski rzepowe, 6 lub więcej sztuk.
Przeprowadziłem ok. 30 QSO telegrafią – żaden to rekord, ale bynajmniej nie były to łączności polegające tylko na wymianie raportów – raczej miłe, telegraficzne konwersacje. Warunki hotelowe (pierwsze piętro, pomiędzy budynkami) nie pozwalały na pracę z pokojowego balkoniku, pozostała mi więc tylko bardzo sporadyczna aktywność /p z plaży, całkiem zresztą urokliwej.
Propagacja do SP na 15 m w ciągu dnia była świetna – niestety, nie wziąłem mikrofonu do 817, a trusdx operuje tylko do 20 m, gdzie Polski nie było słychać w ogóle. Projekt na przyszłość – podróżny mikrofon do Yaesu, żeby móc zamienić parę słów z nie-titającymi kolegami. ODX: QSO z WM5DX.
Vertical z pojedynczą przeciwwagą umieszczony metr nad olbrzymim zbiornikiem słonej wody to “całkiem sprawna” antena, co widziałem po spotach na RBN – 5 W z FT-817 zgarniało naprawdę dobre raporty.
Cały zestaw został bez żadnych pytań przewieziony samolotem, aczkolwiek do bagażu podręcznego podlegającego kontroli trafiło tylko 817 oraz baterie – antena, druty i reszta gratów poleciała w rejestrowanym. Jeśli ktoś podróżuje tylko z podręcznym, to oprócz długiej, metalowej pałki teleskopowej, cała reszta nie powinna być problemem. Zdarzyło mi się lecieć z podobnym zestawem w przeszłości.
de SV9/SQ3SWF 2023
Posted inBez kategorii|Comments Off on Pakowanie z radiem – QRP z SV9
Ostatnie wersje oprogramowania do popularnego ostatnimi czasy transceivera QRP (tr)uSDX umożliwiają przesyłanie surowych sampli audio za pomocą USB. A może nie tyle samego USB, bo urządzenie nie melduje się w systemie jako karta dźwiękowa, ale za pomocą wirtualnego portu szeregowego.
Wysyłając komendę UA1; przez port szeregowy, dostajemy na wyjściu strumień bajtów, który można zinterpretować jako (8-bitowy, ale jednak) dźwięk. Analogicznie w drugą stronę, po wysłaniu komendy TX;.
Żeby korzystać z tych dobrodziejstw należy na urządzenie załadować eksperymentalny firmware Alpha i odpalić na komputerze odpowiedni skrypt który napisałem – póki co, działa tylko pod Linuxem.
Ta możliwość czyni z kieszonkowego truSDXa fantastyczne rozwiązanie do zabawy w emisje cyfrowe jak FT8 – wystarczy laptop, transceiver i antena. Pół wata mocy wystarczy z zapasem, żeby obskoczyć Europę i nie tylko przy sprzyjających warunkach. Oczywiście, można podpiąć 12V i cieszyć się pełnymi 5W – ale po co.
Update 14.07.2022: Guido PE1NNZ zbudował na bazie zalążka który stworzyłem całkiem ładne rozwiązanie, przetestowane w boju na wielu platformach i z wykorzystaniem wielu rodzajów emisji cyfrowych. Cieszy mnie fakt, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę dla dobra HAMskiego ogółu, choć z mojego kodu już mało co zostało – ale to nie ja sprzedaję trusdxy 😉 / de SWF
Posted inBez kategorii|Comments Off on Audio via USB w (tr)uSDX
W serwisie AliExpress z roku na rok można nabyć coraz więcej urządzeń krótkofalarskich. Ostatnimi czasy, chińczycy sami projektują bardzo przyzwoite urządzenia (Xiegu!), ale trudnią się też sprzedażą znanych i lubianych kitów. Jednym z nich jest Pixie, czyli transceiver z gatunku “ciężko zrobić to prościej”.
Dwutranzystorowa konstrukcja układu jest niewiele bardziej złożona od konstrukcji cepa. Sercem układu jest generator Collpitsa: tranzystor z kwarcem 7023 kHz. Drugi tranzystor pracuje na dwa etaty: na pierwszym (kiedy klucz nie jest naciśnięty) zajmuje się mieszaniem tego co wchodzi z anteny z sygnałem lokalnego oscylatora, a na drugim (przy wciśniętym kluczu) staje się końcówką mocy – wzmacniaczem klasy “B”.
Na odbiorze, sygnał z anteny po zmieszaniu z oscylatorem zostaje przekazany na popularny wzmacniacz LM386, skąd trafia do słuchawek a następnie do uszu operatora.
Mechanizmy działania są doskonale wyjaśnione w tej prezentacji, przystępne wyjaśnienie dla początkujących (i nie tylko) radiowców.
Jest to klasyczna homodyna, tudzież “odbiornik z przemianą bezpośrednią”. Odbiornik można przestrajać za pomocą znajdującego się na płytce potencjometru i diody pojemnościowej, aczkolwiek zakres strojenia to tylko ok. +/- 1 kHz. Homodyna odbiera dwuwstęgowo, tzn. jeśli nasz odbiornik jest ustawiony na częstotliwość środkową 7023 kHz, to będziemy słyszeli sygnały CW na 7021 jak i 7025 kHz, jako 2 kHz docierające do naszych uszu. I co gorsza – nie będziemy w stanie rozróżnić tych sygnałów, no chyba, że przestrajając lekko odbiornik. Wtedy zbliżymy się do jednego z sygnałów (i jego częstotliwość audio spadnie), a oddalimy od drugiego (i jego ton wzrośnie).
Teraz, praktyka. Złożenie kitu jest banalnie proste i każdy, kto miał już w życiu okazję trzymać lutownicę w ręce, powinien sobie poradzić ze zlutowaniem PCB bez większego problemu. Elementy są dobrze oznaczone, a w zestawie dostajemy listę wartości wszystkich komponentów. Rezystory można zmierzyć za pomocą miernika uniwersalnego, kondensatory mają oznaczenia cyfrowe, jedynie trzy cewki trzeba zidentyfikować za pomocą kolorowych pasków.
Po montażu pozostaje podłączyć napięcie z zakresu 9…12 V na wejście DC, a także antenę, słuchawki i klucz. Tyle – można ruszać w eter i walczyć o QSO, ja natomiast wolałem podłączyć Pixie do aparatury pomiarowej i upewnić się czy “to działa”.
Pierwsze co ukazało się moim oczom po podłączeniu Pixie do analizatora widma (przez tłumik 20dB), to sygnał oscylatora wyciekający do anteny:
W trakcie odbioru, do anteny trafia sygnał o mocy ok. -5..-6 dBm, czyli okolice 0,3 miliwata. Mało? Wystarczająco mało żeby się tym nie przejmować, ale wystarczająco dużo, żeby o tym pamiętać. Przy wybitnych warunkach propagacyjnych daje się nawiązywać QSO miliwatowymi mocami, a taki sygnał z pewnością będzie słyszalny lokalnie, tzn. w naszym sąsiedztwie. Pixie zdecydowanie nie jest więc radiem dla szpiega.
Kolejny interesujący parametr to moc wyjściowa – ile pary wydusi z siebie dwutranzystorowe radyjko?
Przy zasilaniu 9 V, na wyjściu pojawia się przyzwoite +25 dBm, czyli ok. 300 mW. Zwiększając napięcie do 12 V, dostajemy już ponad pół wata RFu – +27,5 dBm czyli ~560 mW. Taka moc doprowadzona do dipola lub innej pełnowymiarowej anteny daje bardzo spore szanse na skompletowanie QSO. Na SSB byłoby to frustrujące doświadczenie, ale telegrafia dużo lepiej przebije się przez szum tła.
Sygnał z generatora jest bardzo czysty i jeśli nie używamy szumiącego/brumiącego zasilacza, to na wyjściu naszego transceivera powinniśmy spodziewać się ładnej sinusoidy. Ale jak ładnej? Część prawdy pokaże nam szersze spojrzenie na analizatorze widma:
Poziomy harmonicznych kształtują się następująco:
2. harmoniczna: -21,6 dBc (12 V) ; -18 dBc (9 V)
3. harmoniczna: -37,1 dBc (12 V) ; -38 dBc (9 V)
Amerykańska norma FCC (Part 97) wymaga (dla urządzeń o mocy wyjściowej poniżej 5 W) harmonicznych na poziomie -30 dBc lub mniej, widać więc, że Pixie nie mieści się w tej kategorii ze swoim prostym, jednocewkowym filtrem wyjściowym. Przy opisanych wyżej mocach, sygnał w paśmie 14 MHz będzie miał ok. 4-5 miliwatów. Pomimo, że to więcej niż norma, to jednak tak samo mocny sygnał harmoniczny emitowany przez pięciowatowe urządzenie byłby dopuszczalny (bo 5 W: +37 dBm, minus 30 dB = +7 dBm, czyli 5 mW). Warto wiedzieć, nie warto się przejmować.
Czy warto wydać 14 PLN na Pixie? Tak, jeśli ktoś umie CW lub chce przeprowadzić kiedyś łączność tą emisją i odpręża go lutowanie kitów.
Jest w Pixie kilka irytujących rzeczy. Tor odbiorczy nie zawiera żadnego filtra audio, więc słyszymy wszystko wokół 7023 kHz plus/minus kilkanaście kHz (zależy od wieku operatora, starszy operator naturalnie będzie słyszał mniej). Mocne stacje oddalone o kilka kHz mogą mocno przeszkadzać w prowadzeniu łączności. Prosty filtr audio przed LM386, odcinający sygnały powyżej 1-2 kHz powinien mocno pomóc. Przy kluczowaniu nadajnika, w słuchawkach słychać bardzo głośne kliki – mało przyjemne, do tego stopnia że człowiek zaczyna się bać o swoją błonę bębenkową.
Za taką cenę, ciężko wymagać od Pixie wiele. Czas wykonać jakąś obudowę i czekać na korespondenta. Czekać – bo bez przestrajanego nadajnika przyda się odrobina cierpliwości 😉
/sq3swf
Posted inBez kategorii|Comments Off on Pixie – ile jest wart transceiver 7 MHz CW za 14 zł?